A jak dorosła, to czas na rozpowszechnianie gatunku. Chyba tytułów wystawowych jej już starczy ( choć dla przyjemności pewnie jeszcze pojeździmy na wystawy), w polu też się spełnia ( tzn. jej rola polega na wyszukiwaniu i przeganianiu bażantów,a my polujemy z aparatem fotograficznym) - to teraz macierzyństwo zostało do pełniej realizacji.
Sami też dojrzewaliśmy do decyzji ewentualnego wychowywania szczeniaków. Perspektywa tak pociągającego doświadczenia zwyciężyła i powstał plan:
Czekając na cieczkę Draki pojawiła się na horyzoncie wschodząca seterza gwiazda - Thendara Satisfaction "Jagger". Podbił nasze serca.
Zapytaliśmy o możliwość takiego mariażu i dostaliśmy zgodę na pierwsze krycie tego szlachetnego kawalera. Przezywanie klasycznego dylematu ++ tzn.
Jingles czy Jagger, ten i ten przepiękny. Postawiliśmy na młodość i nowość Czujemy się zaszczyceni !
Tak więc :
Zapytaliśmy o możliwość takiego mariażu i dostaliśmy zgodę na pierwsze krycie tego szlachetnego kawalera. Przezywanie klasycznego dylematu ++ tzn.
Jingles czy Jagger, ten i ten przepiękny. Postawiliśmy na młodość i nowość Czujemy się zaszczyceni !
Tak więc :
Mamy nadzieję na piękne i wyjątkowe szczeniaki, które będą łączyć w sobie dwie znakomite linie hodowli brytyjskich Jonola i Thendara.
Czy się uda? Czas pokaże.
Już marzec 2012. Czekamy na cieczkę. Prawie codziennie zaglądam w wiadome miejsce i sprawdzam czy coś się dzieje. Na razie nic. Rudolf-staruszek jakby bardziej zainteresowany wąchaniem Draki pod ogonem i tyle.
Ja czytam, oglądam porody psów w internecie, konsultuję metody oznaczania płodnych dni, robię wstępny plan badań, szczepienia, żywienia, itp. Zaprojektowałam przemiany w domu, wzięłam pod uwagę ewentualną rujnację mieszkania, mam zapas urlopu - wizualizuje różne warianty i scenariusze.
Uda się???
No i doczekaliśmy się cieczki. Zaczęło se bieganie z biedną Drakulą na badanie poziomu progesteronu, cytologii. Oczywiście "najpierw powoli, jak żółw ociężale" podnosił się poziom hormonu, żeby nagle skoczyć i zaskoczyć . Pośpieszne pakowanie i wyjazd - 1400 km. i na miejscu.
Właściciele naszego kawalera okazali się przemiłymi ludźmi, a psy w hodowli jeszcze piękniejsze niż na zdjęciach.
Młody Jagger uroczy, nie sposób się nie zakochać. I stało się ! :)))
"Ach, co to był za ślub". :)))
Matrimonium consumatum
Teraz będziemy czekać i mieć nadzieje, że Draka jest przy nadziei.
Jest, jest!!! Było wstępne, robocze USG i są fasolki w bąbelkach!!!
Ależ radość, że udało się!
No, tak, ale to jednak tylko tylko początek. Teraz będziemy dbać o przyszłą mamusię, żeby maluchy przyszły na świat zdrowiutkie. My się staramy dawać jej najlepsze jedzonko, a ona - psia mać - nie chce jeść, ucieka od jedzenia.
A, może wie co robi?
Kojec już czeka, akcesoria inne tez, teoretycznie do porodu jesteśmy przygotowani.
Rodowód przyszłych maluchów będzie taki:
Ostatnie dni ciąży wyglądały tak:
Gdzie ona zmieściła tyle dzieci?
No, i doczekaliśmy się!!!
W nocy z 24-25.05.20012r przyszło na świat 11 szczeniaków - 6 chłopców i 5 dziewczynek. Ależ to była wyczerpująca noc! Draka była bardzo dzielna i wspaniała. Pomagaliśmy jej jak mogliśmy. Trwało to 9 godzin. Nad ranem i ona i my padaliśmy ze zmęczenia. Lała się niestety "psia krew", już myśleliśmy, ze koniec porodu, a tu, " psia kość" następny się rodzi. Rano dobrze byloby się przespać, a tu tyle pyszczków do wykarmienia "psia mać ".
:)))
Następne dni były trudne, czuwanie w nocy, biegunka Draki ( przeważnie przegrywaliśmy z nią wyścig - kto pierwszy złapie łożysko), jej brak apetytu, niepokój o nią i o to, czy będzie miała dość pokarmu dla szczeniąt.
Ale wszystko, na szczęście, ułożyło się dobrze i mamy małą stabilizację.
Są śliczne, zabawne, rozczulające. Można na nie patrzeć godzinami i nie nudzić się. Zrobiłam im już setki zdjęć i pewnie pójdzie na tysiące.
To dziewczyny:
A to chłopaki:
Puppsy rosną jak ba drożdżach, to niewiarygodne, ze żywiąc się samym mlekiem można tak tyć!!!
Są rozkoszne, delikatne, całkowicie zależne, nie sposób się nie zachwycać! I pomyśleć, że kiedyś wyrosną z nich pogromcy bażantów.
Wtulają się w siebie, mruczą, popiskują jak kurczaki - zwłaszcza jak maja dostawę mleka.
Szczeniaczki rosną jak na drożdżach. Po dwóch tygodniach otworzyły oczy, chodzą jeszcze chwiejnie jakby były w stanie wskazującym na spożycie.
Spróbowały już odrobinkę zmielonej wołowinki i rozmoczoną kulkę karmy. Bardzo to było zabawne jak łapczywie starały się wessać jedzonko.
Już można zaobserwować indywidualne różnice w charakterkach : mamy eksplorującego wędrowniczka (zdjęcie powyżej), spryciarza, zarłoczka, indywidualistkę, awanturnika, przylepkę, śpiocha, zaczepiacza. Każdy już jest " jakiś"
(poniżej żarłoczek przy barze).
śpioch
Piłkarz - jako ze mamy jedenastkę, trwa Euro2012, więc treningi trwają.
Niestety, słaba kondycja, brak umiejętności, doświadczenia, nieduże możliwości intelektualno-strategiczne , no i oczywiście "układ" sprawiły, ze na sukcesy trzeba jeszcze czekaź i raczej można się ich będzie spodziewać na ringu, a nie na boisku :)))
Zajmują coraz więcej powierzchni, kojec już musiał zostać rozbudowany, Draka już nie może ich wszystkich zagarnąć pod siebie.
Rosną w siłę, bo zaczynają już jeść samodzielnie. Wprawdzie bardziej to przypomina taplanie się w jedzeniu,
wymagają potem czyszczenia, ale rzucają się na jedzenie jak lwy.
Ale ich prawdziwe oblicze, to: słodkie, grzeczne, delikatne, przecudowne szczeniaczki.
Już marzec 2012. Czekamy na cieczkę. Prawie codziennie zaglądam w wiadome miejsce i sprawdzam czy coś się dzieje. Na razie nic. Rudolf-staruszek jakby bardziej zainteresowany wąchaniem Draki pod ogonem i tyle.
Ja czytam, oglądam porody psów w internecie, konsultuję metody oznaczania płodnych dni, robię wstępny plan badań, szczepienia, żywienia, itp. Zaprojektowałam przemiany w domu, wzięłam pod uwagę ewentualną rujnację mieszkania, mam zapas urlopu - wizualizuje różne warianty i scenariusze.
Uda się???
No i doczekaliśmy się cieczki. Zaczęło se bieganie z biedną Drakulą na badanie poziomu progesteronu, cytologii. Oczywiście "najpierw powoli, jak żółw ociężale" podnosił się poziom hormonu, żeby nagle skoczyć i zaskoczyć . Pośpieszne pakowanie i wyjazd - 1400 km. i na miejscu.
Właściciele naszego kawalera okazali się przemiłymi ludźmi, a psy w hodowli jeszcze piękniejsze niż na zdjęciach.
Młody Jagger uroczy, nie sposób się nie zakochać. I stało się ! :)))
"Ach, co to był za ślub". :)))
Matrimonium consumatum
Teraz będziemy czekać i mieć nadzieje, że Draka jest przy nadziei.
Jest, jest!!! Było wstępne, robocze USG i są fasolki w bąbelkach!!!
Ależ radość, że udało się!
No, tak, ale to jednak tylko tylko początek. Teraz będziemy dbać o przyszłą mamusię, żeby maluchy przyszły na świat zdrowiutkie. My się staramy dawać jej najlepsze jedzonko, a ona - psia mać - nie chce jeść, ucieka od jedzenia.
A, może wie co robi?
Kojec już czeka, akcesoria inne tez, teoretycznie do porodu jesteśmy przygotowani.
Rodowód przyszłych maluchów będzie taki:
Ostatnie dni ciąży wyglądały tak:
Gdzie ona zmieściła tyle dzieci?
W nocy z 24-25.05.20012r przyszło na świat 11 szczeniaków - 6 chłopców i 5 dziewczynek. Ależ to była wyczerpująca noc! Draka była bardzo dzielna i wspaniała. Pomagaliśmy jej jak mogliśmy. Trwało to 9 godzin. Nad ranem i ona i my padaliśmy ze zmęczenia. Lała się niestety "psia krew", już myśleliśmy, ze koniec porodu, a tu, " psia kość" następny się rodzi. Rano dobrze byloby się przespać, a tu tyle pyszczków do wykarmienia "psia mać ".
:)))
Następne dni były trudne, czuwanie w nocy, biegunka Draki ( przeważnie przegrywaliśmy z nią wyścig - kto pierwszy złapie łożysko), jej brak apetytu, niepokój o nią i o to, czy będzie miała dość pokarmu dla szczeniąt.
Ale wszystko, na szczęście, ułożyło się dobrze i mamy małą stabilizację.
Są śliczne, zabawne, rozczulające. Można na nie patrzeć godzinami i nie nudzić się. Zrobiłam im już setki zdjęć i pewnie pójdzie na tysiące.
To dziewczyny:
A to chłopaki:
Puppsy rosną jak ba drożdżach, to niewiarygodne, ze żywiąc się samym mlekiem można tak tyć!!!
Są rozkoszne, delikatne, całkowicie zależne, nie sposób się nie zachwycać! I pomyśleć, że kiedyś wyrosną z nich pogromcy bażantów.
Wtulają się w siebie, mruczą, popiskują jak kurczaki - zwłaszcza jak maja dostawę mleka.
Szczeniaczki rosną jak na drożdżach. Po dwóch tygodniach otworzyły oczy, chodzą jeszcze chwiejnie jakby były w stanie wskazującym na spożycie.
Spróbowały już odrobinkę zmielonej wołowinki i rozmoczoną kulkę karmy. Bardzo to było zabawne jak łapczywie starały się wessać jedzonko.
Już można zaobserwować indywidualne różnice w charakterkach : mamy eksplorującego wędrowniczka (zdjęcie powyżej), spryciarza, zarłoczka, indywidualistkę, awanturnika, przylepkę, śpiocha, zaczepiacza. Każdy już jest " jakiś"
(poniżej żarłoczek przy barze).
śpioch
Piłkarz - jako ze mamy jedenastkę, trwa Euro2012, więc treningi trwają.
Niestety, słaba kondycja, brak umiejętności, doświadczenia, nieduże możliwości intelektualno-strategiczne , no i oczywiście "układ" sprawiły, ze na sukcesy trzeba jeszcze czekaź i raczej można się ich będzie spodziewać na ringu, a nie na boisku :)))
Zajmują coraz więcej powierzchni, kojec już musiał zostać rozbudowany, Draka już nie może ich wszystkich zagarnąć pod siebie.
Powoli zaczynają nabierać psich zwyczajów, pojawiły się już zabawy i próby walki ze sobą, poszczekują, powarkują - robią się groźne!!!
Rosną w siłę, bo zaczynają już jeść samodzielnie. Wprawdzie bardziej to przypomina taplanie się w jedzeniu,
wymagają potem czyszczenia, ale rzucają się na jedzenie jak lwy.
Ale ich prawdziwe oblicze, to: słodkie, grzeczne, delikatne, przecudowne szczeniaczki.