Witamy na domowym blogu naszego rudego stworzenia!

Rozmaitości

Od samego początku Draka okazywała swoją przewrotną osobowość. Czasem aniołek słodki i grzeczny, czasem prawdziwa DRAKULA "krwiożercza", i nie okiełznana. Rozdwojenie jaźni???





   Ta   pierwsza to nasz Draczek, a ta po drugiej stronie lustra to DRAKULA .


 



Rudolfa - statecznego staruszka doprowadzała czasem do kresu wytrzymałości.... i nadal to robi. 







A potem znów słodziutkie maleństwo, które wtula się w Rudolfa.





   "Granda" córka Rudolfa była cierpliwą nauczycielką, wytrzymywała zabawy w "podgryzanie gardła", ściganie, przeciąganie patyków itp.  Granda  + Draka  =  awanturka. 




   W swoim ogrodzie zdarza się jej zrywać gałązki z drzew i odkorować je, a potem udaje, ze się nabiła na  dzidę.

 



Jest  rzecz, której Drace w ogrodzie robić nie wolno - nie wolno wchodzić do oczka wodnego! I co?
Jak tylko widzi, że właśnie nikt nie patrzy  - skok ...i już leży w sadzawce wśród rybek, które się już do niej przyzwyczaiły i nawet chętnie skubią ją po nosie , kiedy pije wodę.






                                                                      
     Kolegów też napada. Dziewczyny teraz są takie mało dziewczęce!


                                                                                       
                                        
                                                                  (Nergal i Draka)


  No, chyba, że wchodzi w grę przepiórka, to  " wespół, zespół, wespół, zespół,  by żądz moc móc zmóc".




                                                   
                                                               ( Newton i Draka)

            
        Pokaz "dyscypliny i grzeczności" też kilka razy dała. Np. na pierwszej naszej wystawie w Rzeszowie tak zachowywała się na ringu - na szczęście pani sędzia zajęta była oceną innego psa i tego nie widziała.






 W Krakowie natomiast wysmyknęła mi się niepostrzeżenie z obroży i łapało ją sporo osób, kiedy właśnie rozradowana biegała samopas miedzy ringami urządzając sobie zabawę pt. "co mi zrobisz jak mnie złapiesz?"
Chciałam Drakę , to mam. Wiem, wiem, nie ma się czym chwalić - pies jest taki, jak go ułoży właściciel. No cóż, popełniło się trochę błędów, ale może jeszcze uda się poprawić?  Setery, zwłaszcza rude, to niełatwe psy. Wykorzystają dla siebie wszystkie słabości  i błędy swojego Pana lub Pani.- inteligentne stworzenia.


Ale ta "drakulowatość i drakowatość" , ten pełen energii temperament,  ma swój urok. Jej energia udziela się, radość podnosi nastrój i pozwala uśmiechać się nawet podczas ponurego, męczącego dnia.
A już na pewno przydaje się na polu, - Oj, nie łatwo, oj, nie łatwo, kiedy jest się kuropatwą ! 






Kiedy jest sie właścicielem irlanda - tez nie jest łatwo - zwłaszcza , kiedy się mieszka w mieście, pracuje, a pola  stają się  możliwe praktycznie w weekendy, czasem tylko częściej. To co się dziwić, że energia je rozpiera. Zostaje w zastępstwie kąpiel w ogrodowej sadzawce, aportowanie patyków...







... wystawianie gołębi, polowanie na pszczoły. 
Jeden kontakt z upolowana pszczołą skończył się tak:





 W końcu i te weekendy się zdarzają i można pośmigać w polu. Ale... właściciel setera ma jeszcze inne problemy. Np. bażanty , kuropatwy i przepiórki lubią siedzieć sobie w krzakach, wysokich trawach , przy potokach, fosach, bagienkach itp. Łatwo sobie wyobrazić jak wygląda  taki "buszujący (też) w zbożu", długowłosy pies po takich ekscesach . Wyczesywanie rzepów, wyciąganie zaplątanych patyków i traw - to dopiero "frajda". No, a szata za każdym razem uboższa. A, tu by się chciało na wystawy! Mamy więc dylemacik: wystawy albo pole.
W przypadku psa powiedzenie - "nie szata zdobi człowieka" też na upartego da się uznać za prawdziwe, ale walorów osobowości  sędziowie na ringu nie widzą. 
Ja niedawno znalazłam takie rozwiązanie tego problemu :


                                                                                    
    Wiem, wiem, nie wygląda to poważnie, prawdę mówiąc wygląda głupkowato - ale sprawdza się na razie.


                                                                                      
                                                                               
                                                                               

    Razem z przyjaciółmi raźniej narażać się na podśmiechujki innych.
    Diablo, Nergal i Drakula (trójca z piekła rodem)  promują ekstrawagancję tej jesieni.


                                                                                         
 Draka jest bardzo przyjaznym , zabawowym i towarzyskim psem. Od początku kleiła się do Rudolfa, wtulała się w niego, pobudzała do zabawy - choć nie zawsze był z tego zadowolony. W naszym przypadku zdanie, że  "od setera lepsze są tylko dwa setery" sprawdziło się w 100%. Ona dzięki niemu łatwo zniosła opuszczenie gniazda, adaptację do nowego domu, nie była samotna, kiedy musieliśmy iść do pracy, uczyła się od niego dobrych rzeczy. A  stateczny ( na zdjęciu 14 letni) Rudolf przy niej rozruszał się nieco, odmłodniał. Myślę, że całkiem
"Wesołe jest życie staruszka, wesołe jak piosnka jest ta.
 Gdzie stąpnie zakwita mu dróżka i świat doń się śmieje ha, ha."

                                                                                 
   
Dziś mamy drugi dzień lata i Draka poznała nowego kolegę. Kolega mały, czarny, ale z temperamencikiem!
10-cio tygodniowy maluch nie tylko bez kompleksów bawił się w podgryzanie gardła, ćwiczył zapasy, ale nawet próbował już swoich sił jako przyszły reproduktor. No, i oczywiście zażył pierwszej kąpieli w oczku wodnym.


KRYPTON Kaladan "Ron"  nasz czarny koleżka, mimo, ze nie dorasta Drace do brzucha próbował ją zdominować, ba, nawet "oburknął" ja  kilka razy - będzie z niego macho chyba.



       Wystawy, to dość męcząca aktywność dla Draki, zwłaszcza jak trzeba długo jechać, prażyć się w upale, siedzieć w namiocie, potem biegać w kółko na ringu. Jedyna atrakcja, to spotkać się z innymi psami, nawąchać się nowych zapachów, poczuć, ze pani i pan są z niej zadowoleni. Po wystawie należą się relaksacyjne spacerki w miłym otoczeniu.




       Oj, i lato się kończy, wrzesień już. Ale cudna pogoda, więc trzeba jeszcze korzystać. Wyprawa nad rzeczkę w celu nauki pływania Rona. Draka okazała się niezłą nauczycielką, a Ron zdolnym uczniem.

       
          We wrześniu też nasz Rudolf (Alwar Harpol) skończył 14 lat i zaczął 15-tą jesień swojego życia. Był tort wątróbkowo- mięsny z 14 parówkami udającymi świeczki.
Naszemu "Burusiowi- Buraczkowi" (to takie ksywki) trudno już chodzić, ale ciągle ma chęć do zabawy mimo, że ciało  nie nie bardzo daje radę. Draka ciągle się do niego klei, tuli, uwielbia na nim spać. Kiedy wracamy z jakiegoś wyjazdu, to jak tylko wysiądzie z samochodu, wtedy nie ważne sikanie, ani bieganie po ogrodzie, tylko  szybko gna pod drzwi, żeby spotkać się z Rudolfem.



     
      Niedawno w domu zgubiłam kolczyk. Jak tylko zauważyłam , że mam na uchu tylko jeden rozpoczęliśmy z mężem intensywne poszukiwania. Niestety - bez powodzenia. Pogodziłam się już ze stratą :(  
Aż tu następnego dnia wieczorem ... Draka podbiega do mnie rozradowana, macha ogonem, patrzy mi w oczy, siada - zachowuje się tak, jak podczas zabawy w aportowanie. Nie miałam pojęcia o co jej chodzi, widzę, że jakoś dziwnie się krzywi, aż w końcu wypatrzyłam, że między przednimi siekaczami błysnął mój malutki, złoty kolczyk!!!
Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć, że go znalazła i przyniosła w zębach. :)
                  "I TY BĄDŹ BOHATEREM W SWOIM DOMU !"